Sorry , że tak długo nie pisałam.
Jakiś czas temu okazało się , że Ryjek ma martwicę. Miał bardzo dużą ranę z zakarzeniem . Oczywiście kurwa zrobioną przez jakiegoś bezmyślnego "człowieka". Na początku wet mówił , że rokowania są marne ale potem okazało się , że nie jest tak źle. Jeżyk dostawał zastrzyki (moja mama mu robiła) i czuł się coraz lepiej.
Obecnie ma się naprawdę świetnie . Jest bardzo ciekawski. Niestety karton mu się znudził i teraz biega sobie po całej łazience. Jutro koło południa przyjedzie do nas pani z fundacji "Nasze Jeże" i zapierze Ryjka do siebie.
Oddajemy go tylko ze względu na jego dobro. Jeż nie powinien tak bardzo się do nas przyzwyczaić (prawie w cale się nie boi i prawie je z ręki) .Musi także mieć specjalne warunki do wypuszczenia na wolność , których my nie jesteśmy mu w stanie zapewnić.
Wiem , że u tej pani będzie mu dobrze ale i tak chce mi się płakać gdy pomyślę , że go z nami nie będzie.
Zrobię mu jeszcze kilka zdjęć i zważę go a potem opublikuję .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz