sobota, 25 lutego 2012

Dalej o Ryjku .

Sorry , że tak długo nie pisałam.


Jakiś czas temu okazało się , że Ryjek ma martwicę. Miał bardzo dużą ranę z zakarzeniem . Oczywiście kurwa zrobioną przez jakiegoś bezmyślnego "człowieka". Na początku wet mówił , że rokowania są marne ale potem okazało się , że nie jest tak źle. Jeżyk dostawał zastrzyki (moja mama mu robiła) i czuł się coraz lepiej.
Obecnie ma się naprawdę świetnie . Jest bardzo ciekawski. Niestety karton mu się znudził i teraz biega sobie po całej łazience. Jutro koło południa przyjedzie do nas pani z fundacji "Nasze Jeże" i zapierze Ryjka do siebie.
Oddajemy go tylko ze względu na jego dobro. Jeż nie powinien tak bardzo się do nas przyzwyczaić (prawie w cale się nie boi i prawie je z ręki) .Musi także mieć specjalne warunki do wypuszczenia na wolność , których my   nie jesteśmy mu w stanie zapewnić.
Wiem , że u tej pani będzie mu dobrze ale i tak chce mi się płakać gdy pomyślę , że go z nami nie będzie. 
Zrobię mu jeszcze kilka zdjęć i zważę go a potem opublikuję .

piątek, 10 lutego 2012

Dzień z życia jeża 6 (czwartek)

W czwartek nie działo się nic specjalnego...
Ryjek je, pije i odpowiednio się załatwia :)
Gdy mama chciała sprawdzić czy wszystko u niego ok , wydał z siebie (to miało być ostrzezenie"nie zbliżaj
się" ) dźwiek przypominający burczenie( takie burrrr, burrr ).
Jest coraz bardziej ciekawski . Wszystko wącha i dużo się rozgląda ;)


Dzień z życia jeża 5 (środa)

W środę Ryjek był zważony. Przytył 1 dag. HURA!! Jeż może przytyć MAX. 5 dag. na tydzień.
Jest coraz bardziej żywotny .
  Po 22.00 mama dała mu porcję ( jeża karmi się małymi porcjami ) jedzonka. Ja skorzystałam z okazji i podglądałam jak sobie je! To było zadziwiające , jak mały jeż może tak łapczywie i szybko jeść (dość dokładnie gryzac). :) .

Dzień z życia jeża 5 (Wtorek

Sorki ,że tak długo nie pisałam ale miałam dużo pracy itd. :)

We wtorek Ryjek czuł się świetnie . Wcina "Robale" , mielone surowe mięsko i trochę "suchej" karmy (specjalnie dla jeży) :)
W piątek mamy go wykąpać.


poniedziałek, 6 lutego 2012

Dzień z życia Jeża 4

Dzisiaj mama rano poinformowała mnie , że Ryjek znowu wszystko zjadł i wypił :)
Narazie jest bardzo grzeczny. W dzień głównie śpi , ale w nocy buszuje ;)
Kupiłyśmy mu karmę i robaczki(mączniaki) , polecone przez spacjalistkę z tego ośrodka !
Zaraz pójdę go nakarmić( TE ROBAKI SĄ ŻYWE !!!!!)
   Niestety pani "od jeży" powiedziała , że nasz karton może być dla niego zamały wiec muszę poprosić dziadka żeby zbudował mu ze sklejki taki super wybieg i domek :)

To na dzisiaj koniec ale zamierzam opisywać każdy dzień pobytu jeżyka u nas w domu.
Ps. Za jakiś czas musimy go wykąpać ;)JEŻE UMIEJĄ PŁYWAĆ I LUBIĄ BYĆ CZYŚCIUTKIE <3

Dzień z życia Jeża 3

W niedzielę Ryjek czuł się już świetnie! Załatwiał się i zjadał wszystko co mu wpadło do pyszczka ;)
Z ośrodka jeszcze nikt sie nie odezwał ale kontaktowałam się z moją trenerką jazdy konnej .
Postanowiłyśmy jutro pojechać do sklepu zoologicznego po odpowiednią karmę i robaczki dla mojego maluszka.

Dzień z życia Jeża 2

W sobotę Ryjek poczuł się nieco lepiej zaczął się powoli przemieszczać w swoim "domku". Nadal ogrzewałam go termoforem. Po południu maluch uwił sobie "gniazdko" z przyniesionych przez nas liści i podartego papieru(narazie nie wolno dawać mu sianka :( ). Mama napisała maila do ośrodka opiekującego się jeżami. Ciekawe czy Ryjek  u nas zostanie?!
    Wieczorem Ryjek wypił trochę wody(sama widziałam). W nocy zjadł całą porcję(oczywiście odpowiednią dla jeża) surowej, drobno posiekanej wołowiny! Byłam zadowolona. :)

Dzień z życia Jeża 1

  W piątek moja mama wracając ze sklepu znalazła na drodze zmarzniętego jeżyka. Jak pewnie wiecie jeże zimą wpadają w stan zwany hibernacją. "Maluch " nie miał szans na samodzielne przeżycie . Ważył tylko 500 g.( a powinien co najmniej 700g).
    Nadałam mu imię Ryjek( ma taki słodki pyszczek) . Razem z mamą umieściłam go w dużym kartonie , a z mniejszego zrobiłyśmy mu domek .Maluszek był cały zimny więc ogrzewałyśmy go termoforem(według instrukcji specjalisty). Jeż przez pierwsze 24 godziny nic nie jadł i nie pił. Bardzo się o niego bałam.

piątek, 3 lutego 2012

Wyniki konkursu

Uwaga!
Z posród kilku prac przysłanych na moją pocztę mailową wybrałam jedną która poruszyła moje serce. Pokazała jaką miłością zwykły człowiek , pewnego zwykłego dnia ,pokochał najzupełniej zwykłego "dachowca " z ulicy .

Oto praca mojego czytelnika:



Witam,
 
poniżej moje krótkie opowiadanie na bloga:
 
Tak jakoś ze dwa lata temu, któregoś pięknego dnia pojawił się w naszym ogródku kot.
Hmm, pomyślałem sobie, czego ten futrzak u nas szuka, przecież my jesteśmy „psiarze” 
J.
I pewnie nie raz tupnąłem na niego nogą, ale im dłużej przychodził, im więcej przesiadywał w naszym ogrodzie tym bardziej go lubiłem.
Nasz Pan Kot był z dnia na dzień coraz bardziej odważny. Tak jakby nas sprawdzał, testował?. Podchodził coraz bliżej, zaglądał przez drzwi tarasu, aż wreszcie wszedł do środka.
Jego lśniące futerko, ufne oczka, długie łapki i te różowe poduszeczki J to teraz nasza codzienność. Jest w niej sporo miłości i szacunku dla zwierząt, którym pomagamy z dużym poświęceniem.
Jeśli szukasz przyjaciela – pomyśl o kotku, którego widzisz codziennie przez okno.
Jest zima i nie jeden zwierzak potrzebuje Twojej pomocy!!

tajemniczy miłośnik kotów :-)

Serdecznie dziękuję Ci z wzruszającą i ciekawą pracę!