To nie do końca historia związana z MOIM zwierzakiem, ale może ci się i tak spodoba. :))
Był Hubertus, w listopadzie 2010 roku. Lisem był nasz instruktor na Darfordzie, a mnie trafił się największy "koń - podgryzacz" na świecie! Kiedy już prawie chwyciłam za lisią kitę przywiązaną do pasa instruktora, w tym momencie Batalion (mój koń) wyrwał mi się i chcąc ukąsić Darforda, sam chwycił w zęby kitkę... długo trwały dyskusje, kto wygrał gonitwę. Ostatecznie rozetkę przyznano mnie, ale uznałam, że koń bardziej na nią zasłużył i oddałam ją później Batalionowi. ;D
POZDROWIENIA! ;*
Bardzo dziękuję Gosi .M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz