wtorek, 17 czerwca 2014

Tragiczna historia jeżyka Alfreda - UWAGA DRASTYCZNE ZDJĘCIA!

NA WSTĘPIE PRAGNĘ PODKREŚLIĆ, ŻE ZDJĘCIA W TYM POŚCIE BĘDĄ WYJĄTKOWO DRASTYCZNE I NIE NADAJĄ SIĘ DLA OSÓB O SŁABYCH NERWACH.

Witajcie, miałam zamiar napisać do Was coś wesołego w związku ze zbliżającymi się wakacjami. Jednak wydarzenia ostatniego wieczoru nie należą do najweselszych. 

Otóż w poniedziałek  po 21 moja mama dostała telefon od Pani z "jeżowej fundacji" z prośbą o zajęcie się chorym jeżem przez 1 dzień, aż owa Pani będzie mogła po niego przyjechać(nie miał się kto biedakiem zająć) 
Gdy mama pojechała po jeża do naszego zaprzyjaźnionego gabinetu wet. okazało się, że jest to maleństwo, totalna kruszynka.
Jeżyk Alfred(tak już nadałam mu imię) jest silnie poturbowany. Nie ma w zasadzie (patrząc na ludzkie) całej twarzoczaszki.
Kiedy przyjechał był totalnie wycieńczony. Nakarmiłyśmy go glukozą ze strzykawki i dałyśmy mu ciepły termofor.

Dziś jest już lepiej(rana brzydko pachnie, ale cóż, przemywamy rywanolem i nic więcej na razie zrobić nie możemy). Maluch biega, stara się wąchać(chyba nic nie widzi), czasem nawet się obraża, gdy próbuję mu wcisnąć zbyt dużo glukozy. :) 

Jest trochę niespokojny, ale po jedzeniu zasypia i śpi aż do kolejnego posiłku( co 2-3 h jest karmiony). 

Nadal nie wiadomo, czy Alfred(a może to dziewczynka?) przeżyje. Ma ogromną wolę walki i siłę do życia, tak jakby nie dostrzegał rany i bólu. Jednak nie wiadomo, czy nie ma poważniejszych obrażeń np. wewnętrznych. 
Trzymam za niego kciuki i proszę Was o to samo. 


Odnośnie konkursu to nie otrzymałam odpowiedniej liczby zgłoszeń. 


4 komentarze:

  1. Smutna historia, biedny jeżyk...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, coraz więcej jest takich wypadków. Zastanawiam się w ilu procentach są to przypadki, a w ilu działanie z premedytacją. ;(

      Usuń
  2. Trafił w dobre ręce :)

    OdpowiedzUsuń